wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 9

    Dziewczyna po cichu weszła do mieszkania i zostawiła buty w korytarzu. Stojąc pod prysznicem próbowała opanować głupie uczucie, które zajmowało jej ciało. "Cholerny świat", myślała, kiedy nie potrafiła wyrzucić z głowy nauczyciela. Przeklinała się, że zachowuje się niczym głupiutka nastolatka, którą przecież nie była. Może i zachowywała się głupio- upijając się co chwilę i paląc jak uzależniony czterdziestolatek, ale to były pozory. Ona nie była głupia i o tym wiedziała.
*
    Kolejny dzień nie zapowiadał się źle. W trakcie lekcji Angelika otrzymała wiadomość od brata, że odbierze ją ze szkoły. Mimo wszystko, dziewczyna ucieszyła się, choć była nieco zdziwiona coraz częstszymi odwiedzinami Nathaniela. Zaraz po lekcjach udała się na krótkie spotkanie z Paulem, zapewniając go, że czuje się dobrze, że tamten dzień był chwilą słabości i absolutnie nie rozmyśla o tym, co się wydarzyło w mieszkaniu Austina. Wychodząc, przytuliła Benneta i z delikatnym uśmiechem opuściła budynek szkoły, gdzie już czekał na nią starszy brat.
  - Dzień dobry, Nathan- przywitała się  i wsiadła do samochodu, po czym zmarszczyła brwi, gdy chłopak zaczął jechać w innym kierunku niż powinien.- Nie jedziemy do domu?
  - Pojedziemy do centrum. Zjeść coś i wiesz- wzrusza ramionami.- Może jakieś zakupy?- Angelika uniosła zdziwiona brwi, ale chętnie przytaknęła na pomysł Nathaniela.
    Angelika śmiała się głośno, gdy wyszła z ostatniego sklepu i z kolejną torbą z nowymi rzeczami.
  - Chodźmy już jeść- poprosiła, ciągnąc Nathana za rękę. Po kilku minutach siedziała z brunetem zaraz przy wielkich, szklanych szybach na ostatnim piętrze centrum handlowego i wpatrywała się w panoramę miasta i zachodzące słońce. Westchnęła i przymknęła oczy, czując praktycznie samo szczęście. Może to nie była wielka rzecz, ale spędzony czas z bratem, wolny od kłótni i płaczu, był czymś cudownym. Oboje zajadali się zamówionym wcześniej jedzeniem i nie przejmowali się zmartwieniami.
    Kiedy na dworze było już całkowicie ciemno, rodzeństwo powoli szło w stronę podziemnego parkingu, gdzie Nathan zostawił samochód.
  - Pójdziesz zapłacić za bilet?- powiedział brunet, podając Angelice drobne. Dziewczyna kiwnęła głową i wrzuciła torby z zakupami do bagażnika, zanim poszła w stronę automatu. W pewnej chwili ogarnął ją dziwny niepokój. Jak najszybciej wrzuciła drobne do maszyny i zaczęła iść w stronę samochodu, gdy usłyszała jęk brata. Spanikowania schowała się za filarem i zauważa jak Nathaniel pochyla się i pluje krwią na podłogę, a w okół niego stoi kilku mężczyzn z bronią. Angelika szybko zasłoniła dłonią swoje usta, próbując powstrzymać krzyk.
  - Gdzie są pieniądze za ostatni towar, co?- zapytał jeden z nich, zapewne przywódca grupy. Angelika ze łzami w oczach wpatrywała się w tę scenę i nie wiedziała, co ma zrobić. -Sam przećpałeś to co ci daliśmy, czy pieniądze, które dostałeś poszły na dziwki?- dodał, mocno uderzając Jonesa w brzuch. Brunetka z paniką wyciągnęła swój telefon i mocno przygryzła wargę, powstrzymując szloch.

Do: Paulie
Błagam zadzwoń na policję centrum handlowe blisko szkoły parking podziemny błagam

    Wysłała wiadomość i ponownie wyjrzała zza filaru. Tym razem jej oczy spotkały spojrzenie brata, który patrzył się na nią ze smutkiem. Dziewczyna widziała, że mamrotał ciche przeprosiny w jej stronę i zaraz otrzymał kilka kolejnych ciosów, przez które upadł na zimny beton. Angelika zaciskała wargi i cały czas nerwowo spoglądała na telefon oraz nasłuchiwała, czy w stronę parkingu nie zbliża się żaden pojazd.
  - Wiesz, że nie mamy wyboru- powiedział z udawanym smutkiem przywódca grupy, ciągnąc Nathaniela za włosy. Ponownie po parkingu rozszedł się głuchy jęk chłopaka, który ze łzami w oczach próbował wyjaśnić cokolwiek grupie mężczyzn.
  - Przysięgam.. dajcie mi j-jeszcze kilka.. kilka d-dni- wybełkotał, plując i krztusząc się krwią.- Dostaniesz w-wszystko, nawet więcej.. obiecuję- bełkotał, próbując się podnieść z ziemi.
  - Już miałeś niejedną szansę- odpowiedział i kolejne ciosy zostały wymierzone w młodego mężczyznę.
*
    Paul nerwowo krążył po salonie w swoim mieszkaniu, kłócąc się z kobietą, która odebrała telefon.
  - Proszę pani! Mam trzydzieści lat! Nie uważa pani, że jestem już za stary na takie zabawy?!- krzyknął i zacisnął dłonie w pięści, słuchając odpowiedzi.- Do jasnej cholery, nie może pani po prostu wysłać tam jednego zasranego radiowozu?! Nie obchodzi mnie, że nie zna pani przyczyny... kurwa mać! Moja dziewczyna jest właśnie gwałcona, pasuje?!- rozłączył się i najszybciej opuścił swoje mieszkanie i wsiadł do samochodu, po czym ruszył w stronę centrum handlowego.
*

    Ostatnia godzina dla Angeliki minęła dla Angeliki jak kilka sekund, a jednocześnie wlokła się niczym cały dzień. Nagle na parkingu zapanował chaos. Przyjechała policja, Paul, a po kilkunastu minutach pogotowie. Nim się zorientowała, jej brat został zabrany do szpitala, a ona głośno płakała w objęciach Benneta.
    - Shh, Angie..- mamrotał, mocno ją przytulając.- Już dobrze.. już jesteś bezpieczna, wszystko jest w porządku- mężczyzna gładził jej plecy.- Słoneczko, musisz się uspokoić, okej?- dziewczyna pokiwała głową i otarła mokre policzki.- Pojedziemy teraz do szpitala, musimy się dowiedzieć, co z twoim bratem- westchnął cicho i zaprowadził Angelikę do swojego samochodu.
  - Proszę pana, dziewczyna musi złożyć zeznania..- został zaczepiony przez funkcjonariusza.
  - Ona teraz nie jest w stanie słowa powiedzieć, zgłosi się na komendę, kiedy będzie mogła się odezwać- powiedział szybko, praktycznie ignorując starszego mężczyznę.- Lepiej weźcie nagranie z monitoringu i przy okazji zwolnijcie tutejszą ochronę- dodał, wsiadając za kierownicę.
    Angelika i Paul w ciszy siedzieli na plastikowych krzesłach, czekając na lekarza, który powie im cokolwiek o stanie w jakim był Nathaniel Jones. Psycholog obejmował dziewczynę i próbował zignorować nieprzyjemne przeczucie, że sprawy skomplikują się jeszcze bardziej.
  - Powinnam była zareagować..- nagle usłyszał Angelikę.
  - Co?- zapytał nieco zdezorientowany i spojrzał na brunetkę.
  - Stałam tam.. ukrywałam się za tym filarem- pociągnęła nosem.- I patrzyłam się jak go biją.. przez ponad godzinę..- dodała i ponownie zaczęła płakać.
  - Mała.. sama byś mu nie pomogła. Tylko byś sama oberwała- próbował ją pocieszyć i mocniej ją przytulił.
*
    Gdy wieczorem Paul samotnie siedział w swoim mieszkaniu i powoli pił whisky, miał wrażenie, że wszystko co się stało tego dnia było filmem, a wszystkie sceny obserwował z boku.
  Krzyk Angeliki. Wręcz czarne od siniaków martwe ciało Nathana. Głośny płacz dziewczyny i zamieszanie na korytarzu. Ponowna ingerencja policji, kiedy usilnie próbowali zmusić nastolatkę do złożenia zeznań.
  - Nie, nie może być martwy! On nie może.. on nie może nie żyć!- płakała i jak mała dziewczynka ciągnęła lekarza za jego fartuch, próbując zwrócić jego uwagę. Po kilkunastu minutach głośnej rozpaczy podano jej środek uspokajający i zatrzymano ją w szpitalu na noc, a Paulowi kazano wrócić do domu, kiedy tylko pojawiła się Jose Morgan.
*

    Kilka dni później odbył się pogrzeb brata Aneliki. Do tego czasu dziewczyna nie uczęszczała do szkoły, całe dni przesiadując w swoim pokoju. Raz została odwiedzona przez Paula, do którego praktycznie się nie odezwała. Dopiero pod koniec wizyty poprosiła bruneta, aby do czasu pogrzebu nie przychodził do niej, nie dzwonił ani nie pisał żadnych wiadomość. Bennet spełnił jej prośbę i w dniu pogrzebu ponownie zobaczył się z Angeliką. Kilka osób ze szkoły, szczególnie z klasy dziewczyny razem z nauczycielami pojawiło się na cmentarzu.
  Angelika nie chciała rozmawiać prawie z nikim. Wysłuchała krótkich kondolencji od Pattie oraz od nauczycielki sztuki. Na sam koniec podszedł do niej Jamie Austin.
  - Przykro mi, Angelika- wyszeptał, po czym przytulił brunetkę, która w tym momencie ponownie się rozkleiła.
  Po pogrzebie nie odbył się żaden obiad, żadna stypa. Nikt nie wspominał ukochanego dziadka, który przeżył spokojną starość, wszyscy rozeszli się do domu zastanawiając się, co złego zrobił dwudziestoletni mężczyzna, że został pobity na śmierć.
  Jedynie Angelika rozmyślała, dlaczego jej brat wplątał się w narkotyki, czy inne, może nawet gorsze rzeczy. Co takiego zrobił, ile pieniędzy był winien, że został zabity. I czy jej rodzina, a właściwie jej mama, prawna opiekunka i sama Angelika są bezpieczne. Czy teraz ona nie będzie prześladowana przez gang, czy jakkolwiek inaczej mogła to nazwać.
*

    Angelika nie pojawiła się w szkole do końca semestru. Jej prawna opiekunka uzgodniła to z Paulem Bennetem, który praktycznie oficjalnie pełnił funkcję jej psychologa. Oboje doszli do wniosku, że powinna odpocząć, ale jeśli będzie chciała wrócić do szkoły, sama wyrazi tę chęć. Angelika tylko dwa lub trzy razy w tygodniu opuszczała mieszkanie, aby spotkać się z Paulem i porozmawiać z nim o czymkolwiek tylko chciała. Czasami wspominała brata, a czasami nie mówiła w ogóle. Zdarzało się, że była uśmiechnięta, innego dnia ponownie płakała.
  Tymczasem inne sprawy szły swoim tempem. Nic nie było ważne, ani Jamie Austin, ani jego syn, szkoła, przyjaciele.. wszystko zeszło na drugi plan. W ciągu kilku tygodni Angelika odgrodziła się od świata i tego właśnie potrzebowała.

Witam po dość bardzo długiej przerwie! 
Nie wiem czy to, co napisałam powyżej ma jakikolwiek sens (mam nadzieję, że tak), 
więc proszę o wyrozumiałość, jakiś czas w ogóle nie pisałam żadnego fanfiction ;)

Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze i że ktoś jeszcze tu zagląda. 
Ściskam was mocno! 
ps. rozdział ma nieco ponad trzy strony w wordzie, wiem, że to nie dużo, 
ale mogło w ogóle tego nie być! A jak na mnie, ponad trzy strony to całkiem sporo. 
Biorąc pod uwagę, że ostatni dodany rozdział miał około dwie strony.